W jaki sposób różne polityczne alianse – tak liczne w te wakacje – mogą się przełożyć na wyniki sejmikowe? Przeliczyć to nie jest łatwo, niemniej próbować można.
Już po raz trzydziesty panie z Koła Ligi Kobiet przy KWK „Bolesław Śmiały” zorganizowały Comber Górniczy. Tym razem ponad 200 pań doskonale się bawiło w sali dawnego Domu Kultury w Wyrach. Tegoroczna, jubileuszowa impreza odbywała się pod hasłem znanym z legendarnego filmu Juliusza Machulskiego „Seksmisja”, czyli: „Liga broni, liga radzi, liga nigdy Cię nie zdradzi”. Gwiazdą wieczoru była znana i lubiana, śląska aktorka Joanna Bartel, której show rozbawił panie do łez. Natomiast uroczystego otwarcia combru dokonała Beata Maraszkiewicz, dyrektor ds. Ekonomiczno-Księgowych na kopalni Bolesław Śmiały. Zapowiedzią dobrej zabawy było przywitanie w muzycznym, karnawałowym rytmie w wykonaniu Orkiestry Dętej kopalni „Bolesław Śmiały”. Jej muzyka witała uczestniczki jeszcze przed wejściem. A później już poszło z górki była muzyka, dobra zabawa i śpiew. Nie zabrakło również wspomnieniowych filmów i zdjęć z poprzednich combrów. A wśród nielicznych męskich uczestników spotkali byli Bernard Bugla, dyrektor kopalni Bolesław Śmiały oraz Aleksander Wyra, burmistrz Łaziska Górnych. Jak na jubileuszowy comber przystało były wspomnienia i chwile zadumy…, a wszystko zaczęło się w gabinecie, nieżyjącego już dyrektora kopalni Bolesław Śmiały – Stanisław Gałeczki. – Pozazdrościłyśmy chłopom, że oni mają swoje karczmy, a my przecież też pracujemy na kopalni i nie możemy w swoim gronie świętować – opowiadała na scenie, Leokadia Supryn, jedna z założycielek koła Ligi Kobiet. – Założyłyśmy koło i mogłyśmy zacząć działać. Na pierwszą wycieczkę, nad morzem udało się nam skompletować tylko 20 uczestniczek, bo mężowie nie chcieli wówczas żon puszczać na takie imprezy, a kopalnia miała nowy autobus z 45 miejscami, więc dyrektor zapytał mnie: po co nam taki duży autokar, a ja na to, że każda z nas musi jechać przy oknie. Dyrektor się uśmiechnął, ale autobus dał i każda z nas miała miejsce przy oknie – opowiadała anegdotkę pierwsza przewodnicząca Koła, wręczając obecnej kosz z kwiatami. Skład pierwszego zarządu Koła tworzyły także: Danuta Widera, Nela Szczyrba i Maria Czyż. Obecnie rządzą: Anna Cebula-przewodnicząca, Anna Żmija-z-ca przewodniczącej, Danuta Ulczok-skarbnik, Krystyna Moskała-sekretarz oraz członkowie zarządu: Krystyna Pucher, Barbara Kolonko, Aleksandra Piszczek. Jednakże trzeba pamiętać, że combry górnicze przygotowane przez Koło Ligi Kobiet przy Bolesławie Śmiałym to nie tylko spotkania towarzyskie przy złotym trunku, ale przede wszystkim wielki show i duży dobrej, wspólnej zabawy. Duszami artystycznymi tego przedsięwzięcia są Krystyna i Tadeusz Pucherowie oraz zespół „Optima”. W rytm piosenek wspólnie śpiewanych, zabaw i konkursów toczy się dobra zabawa. - Każdy z naszych combrów odbywa się pod innym hasłem, przesłaniem – tym razem postawiliśmy na Ligę. Za każdym razem bawimy się w innym rytmie, by ciekawie – zapewniała Anna Cebula, przewodnicząca Koła. Wcześniejsze imprezy odbywały się w rytmie haseł: „Festiwale”, festiwale”, „Kobieta w trzech aktach” czy „Cztery pory roku”. Zgodnie z wieloletnią tradycją nie zabrakło konkursów i zabaw – wylosowano cztery królowe, które zarządzały stołami, jak pszczoły ulami, panie ścigały się w piciu piwa na, ale nie z kufla… tylko z kroplówki, biegały w nartach oraz uczestniczyły w wielu innych fajnych zabawach. (BL)
Bohater doskonały Zbierz wszystkie trofea. Przedstawienie musi trwać Ukończ misję w teatrze. Spaliłem ten żart Ukończ misję: ucieczka Jokera. W labiryncie ludzkich spraw U
Ciężkie kilkusetkilogramowe bomby lotnicze stykają się z brukiem Warszawy. Jedna z nich ląduje prawie w sercu miasta, w bezpośrednim sąsiedztwie ronda de Gaulle'a na przystanku przed potężnym gmachem Banku Gospodarki Krajowej. Jednak budynek ani drgnie, czyżby jego konstrukcja była aż tak wytrzymała? Wśród mieszkańców stolicy nie widać najmniejszych nawet oznak paniki. Panuje absolutny spokój, a miejskie życie biegnie dalej niczym nie zakłóconym rytmem. Co więcej, wielu z nich gromadzi się beztrosko w bezpośrednim sąsiedztwie gigantycznego pocisku... czekają na tramwaj. Atrapa bomby w okresie międzywojennym Czy wojenna rzeczywistość z czasem jest w stanie aż w takim stopniu zagluszyć nawet najbardziej pierwotny samozachowawczy instynkt ? Wydaje się to nieprawdopodobne, a jednak mamy do czynienia z historią prawdziwą. Kiedy sceny te miały miejsce? Czy 25 września 1939 roku podczas tzw. lanego poniedziałku kiedy to Niemcy przeprowadzają jeden z najsilniejszych nalotów dywanowych na Warszawę, a może bardziej adekwatnym będzie rok 1944, kiedy niemieckie sztukasy ścierają niemal w pył warszawską starówkę przeprowadzając huraganowe ataki w ostatnich dniach sierpnia? Nie, chodzi bowiem o rok... 1935. W trakcie okupacji - z naklejonym dziełem nazistowskich propagandzistów Wtedy to właśnie na ulicach wielu polskich miast w tym i Warszawy we wspomnianym miejscu Alej Jerozolimskich, pojawiają się potężne bomby, a dokładniej rzecz ujmując ich wierne repliki. Trafiają tu za sprawą LOPP czyli Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Powstała w 1928r. organizacja odpowiada za organizację masowych ćwiczeń obrony cywilnej. W ten efektowny i niekonwencjonalny sposób próbuje dotrzeć do jak największej rzeszy obywateli, by wobec narastającego napięcia międzynarodowego byli oni możliwie najlepiej przygotowanymi do wybuchu potencjalnego konfliktu. Stawianym wówczas powszechnie pytaniem nie jest już czy wojna wybuchnie, lecz kiedy do tego dojdzie. Wobec powyższego stanu rzeczy LOPP intensyfikuje swe działania edukacyjne wśród obywateli, a czyni to w tak oryginalny sposób. Repliki bomb rozmieszczane przy punktach i placówkach organizacji, stanowią specyficzny drogowskaz. Niektóre źródła podają czasem jakoby wskazywać miały również drogę do schronów przeciwlotniczych, co jednak nie jest prawdą. Dzieło nazistowskich propagandzistów w pełnej krasie W kategoriach ironii losu można natomiast rozpatrywać fakt, że atrapa bomby lotniczej nietknięta przetrwa okres okupacji, aż do wyzwolenia, podczas gdy naokoło legnie w gruzach całe miasto. Makiety podczas okupacji nie usuwają Niemcy. Pełni rolę słupu ogłoszeniowego w pewnym momencie będąc miejscem ekspozycji propagandowego plakatu Anglio! Twoje dzieło! W 1945 roku natomiast staje się reklamą pierwszej powojennej wystawy zorganizowanej w pobliskim Muzeum Narodowym poświęconej... RAF, czyli królewskim siłom lotniczym Wielkiej Brytanii. Historia lubi być przewrotna.
Dopisz "dymek" - forum ZABAWA - dyskusja a ja czapkę niewidkę hyc na główkę i tere fere na nosie Wam zagram:) - strona 250 - GoldenLine.pl
Bezkres betonowych korytarzy, windy przemierzające niezliczone piętra biurowego molocha oraz piętrzący się stos papierów. Witajcie w skromnych progach Agencji Ochrony Chronostruktury (AOC), ściśle tajnej międzygalaktycznej organizacji, która trzyma pieczę nad chronologią wszech rzeczy. W surrealistycznym świecie Michaela Waldrona Loki to marvelowski Józef K uwięziony w biurokratycznej machinie absurdów i niedopowiedzeń. Zamiast fanowskiej papki, w której powoli tonie Kinowe Uniwersum Marvela, reżyser serwuje ekscytującą podróż w czasie, która prowadzi wprost w najgłębsze zakamarki duszy i umysłu legendarnego boga psot. Serial Waldrona jest dokładnie taki, jak jego tytułowy bohater – fascynujący, inteligentny i diabelnie pociągający. Pamiętacie, jak Jim Carrey w "Brusie Wszechmogącym" stanął oko w oko z samym Bogiem, a ten pokazał mu niepozorną skrzyneczkę, w której mieściły się wszystkie słowa, jakie Bruce kiedykolwiek wypowiedział na głos? Loki doświadcza w siedzibie AOC czegoś podobnego, z tą niewielką różnicą, że nie jest przecież zwyczajnym śmiertelnikiem, ale nordyckim księciem Asgardu. Bohater trafia do klaustrofobicznego aresztu, w którym jego boskie pochodzenie nie robi na nikim większego wrażenia. Wszechmocną siłą okazują się tu "Wielcy Bracia" AOC, czyli tajemniczy Strażnicy Czasu, monitorujący świętą chronologię. W Agencji Ochrony Chronostruktury Loki dowiaduje się, że jest "wariantem" – jedną z wielu wersji samego siebie, która swoją sprytną ucieczką przed Avengersami podczas bitwy o Nowy Jork wywołała anomalię na głównej wstędze czasu. Antybohater trafia na ławę oskarżonych za odwrócenie biegu historii oraz doprowadzenie do nieodwracalnej wariacji zdarzeń. Gdy jednak skazany Loki ma zostać poddany surowej karze, z opałów ratuje go pragmatyczny Agent Mobius. Owen Wilson sprawdza się rewelacyjnie w roli neurotycznego pracoholika. Z pełną powagą zaklętą w urzędniczym wąsie, a zarazem z niemałą dawką ironicznego humoru, tworzy postać everymana uwięzionego w świecie instytucjonalnych absurdów. Loki i Mobius (którego nazwisko symbolizuje wstęgę nieskończoności) okazują się dynamicznym duetem, fotogenicznie i z finezją łamią surowe zasady systemu. W ich relacji nie brakuje również emocjonalnego napięcia (a może i romantycznego potencjału, jako że Loki zostaje przedstawiony w serialu jako pierwszy queerowy bohater Marvela). Wątek płynności płciowej bohatera (w dosłownym rozumieniu – zdolności do cielesnej transformacji) nie jest oczywiście dla serialu kluczowy. Czasem jednak staje się źródłem jego komediowej bądź dramatycznej siły. Prawdziwa zabawa i uczuciowa gra pozorów zaczyna się dopiero wtedy, gdy w "Lokim" pojawia się tajemnicza Sylvie, która okaże się znać Lokiego bardziej niż ktokolwiek na świecie. "W AOC czas płynie inaczej" mówi Lokiemu Agent Mobius. Z jednej strony siedziba organizacji przypomina trochę brutalistyczny skansen. Faksy, drukarki i stosy dokumentów zalegają na biurkach znudzonych pracowników; specjaliści od papierkowej roboty popijają zimną lurę, a zamiast nowoczesnych macbooków korzysta się tu z prymitywnych ekranów, budzących skojarzenia ze starymi, kineskopowymi telewizorami. Z drugiej strony, AOC mieści się w nowoczesnym i tętniącym życiem mieście, którego zmechanizowana tkanka przypomina żywy, oddychający organizm. Biurokratyczne imperium agencji to orwellowska, instytucjonalna dystopia, w której praca i porządek są najwyższymi cnotami – za Wielką Siostrę służy tajemnicza Pani Minutka, kreskówkowa maskotki AOC, która pilnuje, aby każdego schwytanego tu złoczyńcę spotkała zasłużona kara. Urzędnicy zostają sprowadzeni do roli małych trybików w potężnej machinie urzędniczej, a w reżimowym systemie, nikt nie zastanawia się nad tym, jak naprawdę wygląda świat zewnętrzny. Liga broni, liga radzi, liga nigdy was nie zdradzi. Żeby wyrwać się z tego więzienia, potrzebny jest przede wszystkim otwarty umysł. "To nigdy nie była pana historia, panie Laufeyson" – słyszy od urzędniczki bezradny bohater. Michael Waldron jednak tylko się droczy – i z nim, i z nami. Sześcioodcinkowy serial o Lokim to czysta celebracja nordyckiego bożka. A przy okazji, oda do wszystkich antybohaterów, którzy nie dostali szansy na opowiedzenie światu swojej historii. Loki to w moim przekonaniu najbardziej charyzmatyczna i niejednoznaczna postać z komiksowej stajni Marvela. I nie bez powodu, to właśnie z nim – chronologicznie – wkraczamy w paralelne uniwersa obłędu; dowiadujemy się więcej o alternatywnych wszechświatach oraz nielinearnej wstędze czasu. Oczywiście, z każdą kolejną odpowiedzią przybywają nowe pytania. Waldron, jak sam bóg psot, niejednokrotnie myli tropy, a w końcu zamienia mapę międzywymiarowych podróży w czystą tablicę. Czekając na drugi sezon, możemy mieć tylko nadzieję, że w każdym kolejnym uniwersum, jakie zafundują nam włodarze marvelowskiego imperium, znajdzie się miejsce dla Lokiego i jego użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (18 głosów).
Na naszej stronie (link na końcu) pojawił się dość szczegółowy opis zawartości rozszerzenie Sunrise Kingdom, a w szczególności informacje o nowych
Ale zmuszaniu języka do sztucznych wygibasów jestem przeciwna. Zresztą oceńcie sami:W Wielki Piątek z rana Wokulska przypomniała sobie, że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach."Trzeba tam pójść i coś dać - pomyślała i wyjęła z kasy pięć złotych półimperiałek. - Chociaż - dodała po chwili - posłałam im już dywany, ptaszki śpiewające, pozytywkę, nawet fontannę!... To chyba wystarczy na zbawienie jednej duszy. Nie pójdę."Po południu jednak zrobiła sobie uwagę, że może hrabina Karolowa liczy na nią. A w takiej razie nie wypada cofać się lub złożyć tylko pięć półimperiałek. Wydobyła więc z kasy jeszcze pięć i wszystkie zawinęła w bibułkę."Co prawda - mówiła do siebie - będzie tam panna Izabela, a tej nie można ofiarowywać dziesięciu półimperiałek."Więc rozwinęła swoją rulonę, znowu dołożyła dziesięć sztuk złota i jeszcze namyślała się: "Iść czy nie iść?...""Nie - powiedziała - nie będę należała do tej jarmarcznej dobroczynności."Rzuciła rulonę do kasy i w piątkę (piątek jest niesłuszny. Tam wyżej "dywan" też jest niesłuszny, ale i tak w będą te dywany, one znaczy) nie poszła na w Wielką Sobotę sprawa przedstawiła jej się całkiem z nowej punkty....To oczywiście fragment słusznej "Lalki" Bolesławy Prusej, rozdział 9 t. 1, jakby się kto pytał.Liga broni, liga radzi, liga nigdy was nie zdradzi. Sekcja specjalna zawsze lojalna! 4 lata. 3 1. Zgłoś Odp owiedz; 2019-03-18 06:46. Edytuj. I nic ponad to