Celem tego programu jest nie tylko prezentacja przemian, ale również stworzenie zachęty dla widzów do odwiedzenia tych miejsc i docenienia ich potencjału kulinarnego. W każdym odcinku widzowie będą mieli okazję poznać historię jednej z restauracji, która uczestniczyła w programie "Kuchenne rewolucje".
Gubin to niewielka miejscowość w województwie lubuskim, położona w pobliżu granicy z Niemcami. Niedaleko miejskiego cmentarza mieściła się restauracja Gospoda, zarządzana przez Beatę. Początkowo gości tu nie brakowało, zarówno miejscowych, jak i turystów z Niemiec. Choroba szefowej kuchni spowodowała jednak pogorszenie jakości podawanych potraw. Właścicielka nie była w stanie sama poradzić sobie z zarządzaniem restauracją i wpadła w kłopoty finansowe. Konieczna była pomoc Magdy Gessler. Dane adresoweDzika Świnia(dawniej Gospoda)ul. Pułaskiego 15466-620 Gubin ZAMKNIĘTE NA STAŁE Dzika Świnia – podsumowanie Kuchennych Rewolucji Rewolucja w Gubinie ujawniła wiele problemów. Złe nawyki i brak organizacji wymagały zdecydowanego działania. Ciężki charakter właścicielki i jej osobiste trudności nie ułatwiały pracy Magdzie Gessler. Restauratorka nie poddała się jednak łatwo i pomogła Beacie wyjść na prostą. Mimo sukcesu finałowej kolacji, Magda Gessler po powrocie do Dzikiej Świni nie była całkiem zadowolona ze smaku podanych jej dań. Dała jednak Beacie szansę, niestety lokal wkrótce został zamknięty. Nazwa przed Kuchennymi RewolucjamiGospodaNazwa po Kuchennych RewolucjachDzika ŚwiniaWynik rewolucjiUdanaStatus restauracjiNieczynnaOdcinek12Sezon12Emisja w telewizji19 listopada 2015 r.
RESTAURACJA ŚLEDŹ I CHLEB [UL. 3 MAJA GDYNIA] Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler odc. 1 Sezon 17. Magda Gessler wybrała się do restauracji "Granola" w Gdyni przy ulicy 3 Maja. DZIKA ŚWINIA

ŚWINKA I RYBKA - tak nazywa się teraz dawna restauracja Dzikie Wino w Redzie. Na pomysł nowej nazwy wpadła Magda Gessler, która odwiedziła restaurację kręcąc kolejny odcinek programu Kuchennne Rewolucje. Restauracja Świnka i Rybka oferuje dania z wieprzowiny i ryb, łączące smaki kilku rodzajów mięs. Zobacz menu, jakie wprowadziła tu Magda I RYBKA - dawniej Dzikie winoEkipa programu Kuchenne Rewolucje gościła w Redzie w styczniu i wzbudziła spore zainteresowanie. Efekt czterodniowego pobytu Magdy Gessler w tym miejscu jest taki, że nie ma już restauracji Dzikie Wino. Jest za to Świnka i Rybka, gdzie zjemy dania łączące smaki wieprzowiny i Wino borykało się z konfliktami finansowymi i... rodzinnymi. Restaurator z Redy miał problem. Jego żona - pomysłodawczyni restauracji - zmarła, a lokal generował ogromne długi. Mężczyzna zalegał pracownikom po kilkanaście tysięcy złotych. Odpowiedzialnością za ten stan rzeczy obarczał swoje dzieci będące współwłaścicielami. Kłopoty miał rozwiązać przyjazd Magdy Gessler. Kazała właścicielowi "przemeblować głowę" i stworzyła nowe I RYBKA - menu Magdy GesslerKarta dań oparta jest o potrawy ze świnki i z rybki - czyli wieprzowinę i delikatne rybie mięso. Główne dania kosztują od około 20 do 30 zł. Zjeść tam można zupę warzywno-rybną, wywary z ryb i cielęciny czy też ciasto na ciepło na deser. W menu Magdy Gessler oferowanym przez restaurację Świnka i Rybka znalazły się z kaszubskich serów za 16 zł, zylc kaszubski "z sosem musztardowym i pięćdziesiątką destylatu ziemniaczanego" za 7 zł, zupa Świnka i Rybka, czyli połączenie lądu i morza z pulpetem wieprzowym i filetem z dorsza, dużą ilością pomidorków koktajlowych, marchewki i świeżych ziół za 12 zł, pieczony schab z wędzonką własnej roboty, podlany koniakiem i śmietaną, z puree ziemniaczanym, pieczoną cykorią i pomarańczami za 36 zł, smażony dorsz z pieczonymi ziemniakami i pomidorem z sosem aioli za 24 zł kisiel z czerwonych owoców i wina z bitą śmietaną i granatem za 9 zł.

Kuchenne rewolucje. Jesz Burger (sezon 2, epizod 2) Jesz Burger (2010) Zobacz w VOD . Reklama. Gospoda/Dzika Swinia (19 listopada 2015) Bistro Obora/Zajezdnia
Pani Ilona, właścicielka Karczmy Śle!dzik z Żukowa, w której Magda Gessler prowadziła swoje "Kuchenne Rewolucje" ma ogromny żal do twórców programu. - Zrobiono ze mnie oszustkę, zostałam sponiewierana. Wciąż przychodzą do nas SMS-y i maile z pogróżkami. Nie zasłużyliśmy sobie na to, bo nikogo nie skrzywdziliśmy - mówi. Nie milkną komentarze po ostatnim programie "Kuchenne rewolucje", w którym znana restauratorka Magda Gessler miała pomóc właścicielce lokalu w Żukowie. Karczma po zmianie nosi nazwę "Śle!dzik", ale "tym razem kuchenna rewolucja się nie udała":/kultura/2016/04/zukowo-nieudana-rewolucja-w-karczmie-sle-dzik-magda-gessler-nie-poleca-kuchni. Między właścicielką restauracji a Magdą Gessler nie było porozumienia. W programie zaprezentowano wypowiedzi pracowników, które w złym świetle pokazały szefową lokalu i jej córkę. I chociaż dokonano zmian, a finałowa kolacja wypadła świetnie, z restauracji odszedł kucharz Sebastian, zaś potrawy zaserwowane przez nowego szefa kuchni nie przypadły Magdzie Gessler do gustu. Stwierdziła więc, że nie może polecić kuchni. Na właścicielkę restauracji posypały się gromy głównie ze względu na informacje, że płaci ona 200 zł miesięcznie praktykantce, że chciała zrobić carpaccio z dzika (danie z surowego mięsa), co Magda Gessler uznała za próbę otrucia gości. - To co przechodzimy po emisji tego programu to koszmar - mówi pani Ilona. - Na mnie i moją córkę wylała się taka fala hejtu, jakbyśmy kogoś zabiły. A my nikomu nic nie zrobiłyśmy. W programie zrobiono ze mnie oszustkę, a ja, w kwestii wynagradzania praktykantów robię dokładnie to, co wynika z ustawy. Nie ja ustaliłam takie stawki dla uczniów. Gdyby było u mnie tak źle, to przecież nikt by tutaj nie został, a tymczasem ludzie chcą pracować, a na praktyki zgłaszają się kolejne osoby. Ostatnio dziewczyna prosiła mnie, żebym ją przyjęła bo w innym miejscu jej się nie podobało. Powiedziałam w programie, że nie znam się na gastronomii i to jest prawda. Podjęłam się jednak tego trudnego biznesu. Ale nie jestem ani oszustką, ani jędzą, a tak zostałam przedstawiona. Już chwilę po emisji "Kuchennych rewolucji" do restauracji zaczęły spływać maile i SMS-y z pogróżkami. Najostrzejszego maila nie da się zacytować w całości, bo zawiera same obelgi wobec właścicielki karczmy i jej córki. "Ty byś sz.... u mnie w Toronto otworzyła taki s...., to by cię zj.... zap.... w pierwszym dniu" - to tylko fragment jednej z wiadomości. - Zaczynamy się bać, bo nie wiemy co ludziom może strzelić do głowy - mówi synowa pani Ilony. - Zaraz po programie zadzwonił telefon i jakiś pan zaczął nam w sposób wulgarny ubliżać. Nie mam pojęcia kto to był, bo nie odebrał telefonu, gdy oddzwaniałyśmy. Potem przyszły jakieś SMS-y no i te maile, których nie da się po prostu czytać. Pani Ilona najbardziej obraźliwe SMS-y i maile z pogróżkami zamierza przekazać policji. - Niczym nie zasłużyłyśmy sobie na coś takiego - mówi pani Ilona. - Zdecydowałam się na udział w programie i zwróciłam się do pani Magdy Gessler, by sobie pomóc. Zakładałam, że może być ostro, że być może znajdą słabe punkty, z którymi trzeba się będzie zmierzyć. Ale nie przypuszczałam, że zostaniemy wręcz sponiewierane i odarte z godności. Właścicielka karczmy ma ogromne pretensje do twórców programu. Twierdzi, że nie był on rzetelny. - Już po emisji programu pracownicy powiedzieli mi, że ich wypowiedzi nie zostały pokazane w całości, że zaprezentowano tylko te fragmenty, które mnie stawiają w złym świetle. Pozytywne zdania na mój temat zostały wycięte - mówi pani Ilona. - Nasz pobyt w stadninie wyglądał inaczej, niż później zostało to pokazane. Moja córka godzinę przed wyjazdem została wysłana po odbiór krewetek do Gdyni i fizycznie nie była w stanie zdążyć do stadniny. W programie pokazano to tak, jakby nie chciała się tam pojawić. Jest taki fragment, gdy zostałam zrugana za to, że rzekomo zmieniłam kartę dań, bez wiedzy managera, którym został Sebastian. A prawda była taka, że gdy w kuchni trwała praca, przyszli klienci ustalać menu na uroczystość z okazji chrzcin i po prostu usiadłam z nimi, zapisałam co trzeba, by nie zabierać czasu kucharzowi. W programie nie pokazano też, że po sześciu tygodniach, zanim pani Magda przyjechała do nas, by sprawdzić efekty "rewolucji", spotkała się z kucharzem, który od nas odszedł. W momencie, gdy zamawiała potrawy u nas wiedziała już, że to nie on je przygotowywał. Dlaczego nie przywieźli go ze sobą, by skonfrontować relacje moje i jego? Skąd te dziwne kontakty pomiędzy panią Gessler, a kucharzem? Lista zastrzeżeń jest bardzo długa. Próbowaliśmy porozmawiać z reżyserką programu i wyjaśnić niektóre kwestie, ale odesłała nas do biura prasowego telewizji TVN. Czekamy na odpowiedź na przesłane pytania. Pani Ilona podkreśla tymczasem, że zamierza walczyć o dobre imię swoje i restauracji. - Kilka osób, które oglądały program mówiły mi, że ich zdaniem był on obliczony na klęskę i ja mam podobne odczucie. Ale tego już nie zmienimy - mówi pani Ilona. - Zależy mi jednak na tym, by ludzie poznali prawdę i dowiedzieli się, że nie jest do końca tak, jak to pokazuje telewizja, że to swego rodzaju show, które nie jest w stu procentach zgodne z rzeczywistością. Musimy się otrząsnąć po tej fali hejtu, której doświadczyliśmy, ale na pewno będziemy działać dalej. Myślę nad tym, by przywrócić poprzednią nazwę karczmy, chcę też stworzyć zgrany, lojalny zespół, który będzie w stanie dobrze i sprawnie działać. Nie zamierzam rezygnować z tego biznesu, bo gdybym chciała to zrobić, nie prosiłabym pani Gessler o pomoc. Ten program wyrządził nam wiele złego, ale chcemy pokazać co potrafimy. Bardzo chciałabym zaprosić wszystkie chętne osoby, aby spróbowały naszych dań, a nie sugerowały się opiniami jakie można o nas przeczytać w internecie, gdyż często są one pisane przez osoby, które nigdy u nas nie były.
Kuchenne Rewolucje zawitały do Sosnowca. Magda Gessler pomoże tym razem właścicielom pizzerii o nazwie "Magilina", która w trakcie rewolucji zmieni nazwę na "Cibo Pazzesco". [PONIŻEJ OPINIE KLIENTÓW, POTRAWY I CENY DAŃ W DAWNEJ MAGILIANIE, CIBO PAZZESCO W SOSNOWCU]
Reda jest niewielką miejscowością położoną w województwie pomorskim. Tutaj, przy ruchliwej trasie rodzeństwo Marcin i Asia postanowili zbudować restaurację Dzikie Wino. Niestety w trakcie budowy zmarła ich mama. Rodzina postanowiła dokończyć realizację przedsięwzięcia. Restaurację otworzyli zadłużeni, sytuacji nie poprawił fakt, że pan Stanisław, ojciec Asi i Marcina, postanowił wprowadzić do rodzinnego biznesu nową partnerkę. Spowodowało to pogorszenie relacji między właścicielami. Nie mogąc znaleźć wyjścia z sytuacji, poprosili o pomoc Magdę Gessler. Dane adresoweŚwinka i Rybka(dawniej Dzikie Wino)ul. Wejherowska 6984-240 Reda ZAMKNIĘTE NA STAŁE Świnka i Rybka – podsumowanie Kuchennych Rewolucji Rewolucja w Redzie obnażyła prawdę o złych stosunkach między właścicielami restauracji. Wiele było do naprawy, Magda Gessler nie poddała się jednak łatwo i przeprowadziła zaplanowane zmiany. Finałowa kolacja w poukładanej na nowo restauracji oczarowała zaproszonych gości i dała właścicielom zastrzyk energii do działania. Podczas wizyty kontrolnej pani Magda była zadowolona z potraw serwowanych w Śwince i Rybce, niepokoiły ją jednak wciąż nierozwiązane problemy rodzinne. Niestety jakiś czas później restauracja została zamknięta. Nazwa przed Kuchennymi RewolucjamiDzikie WinoNazwa po Kuchennych RewolucjachŚwinka i RybkaWynik rewolucjiUdanaStatus restauracjiNieczynnaOdcinek10Sezon11Emisja w telewizji7 maja 2015 r.
Oglądajcie najlepsze fragmenty z 11. odcinka programu "Kuchenne rewolucje"! Magda Gessler postawiła sobie zadanie odkrycia prawdy i przywrócenia lokalu "Burger i Spółka" na kulinarne szlaki! Aktualności. Kuchenne rewolucje: Magda Gessler na ratunek "Burger i Spółka"! Zobacz finałową kolację! Magda Gessler, jak zawsze, nie boi się
Kilka razy do roku do małej, drewnianej chaty z niebieskimi oknami, stojącej tuż przy cerkwi w Rzepniku przyjeżdżają ludzie z całej Polski. Z karimatami i śpiworami, bo warunki w chacie panują raczej polowe – w ofercie nocleg we wspólnej sali i jedna działająca łazienka. Chętnych i tak nie brakuje, bo w przyjeździe do tej małej wsi pod Krosnem nie o wygody chodzi. W tej drewnianej chacie z niebieskimi oknami, a raczej w otaczających ją lasach i łąkach odbywają się od lat nietypowe warsztaty kulinarne. Ich organizator, etnobotanik i profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego Łukasz Łuczaj, najpierw zabiera uczestników właśnie do lasu i na łąki, gdzie wszyscy zbierają dziko rosnące rośliny, bulwy i kwiaty, a potem wspólnie przygotowują z nich posiłki. W menu najbliższych warsztatów – zaplanowanych na kwiecień tego roku – znajduje się w sumie kilkanaście potraw, których głównym składnikiem są dzikie owoce, liście i kłącza. Dokładniej czyściec błotny, pokrzywa, żywokost, czosnek niedźwiedzi, miodunka, jasnota, topinambur. Wyliczać można jeszcze długo, bo to dopiero początek całkiem sporej listy dziko rosnących składników, z których uczestnicy warsztatów gotują zupy, czy smażą placki. - Zainteresowanie warsztatami jest naprawdę duże – mówi nam Łukasz Łuczaj. - W Rzepniku pojawiają się zdecydowanie różni ludzie. Jedni przyjeżdżają do nas raz, innych gościmy nawet kilkakrotnie. W warsztatach dzikiego gotowania biorą udział zarówno pracownicy supermarketów, jak i dobrzy kucharze. Podróżnicy, artyści i naukowcy – wylicza organizator. Żeby przekonać się z jakimi wrażeniami uczestnicy wracają do domów, wystarczy przeczytać wpisy na kilku kulinarnych blogach, których autorzy na własnej skórze przetestowali warsztaty dzikiego gotowania. Teraz tłumaczą do czego można dodać jasnotę czy gwiazdnicę gajową. Z zapałem opowiadają, jak smakuje tajska zupa z ostrożeniem, placki z żywokostem, czy frytki z czyśćca błotnego. I właściwie wszyscy bez wyjątku dodają - warsztaty w Rzepniku to kulinarna przygoda. Kulinarne eksperymenty Polaków Dla osób, z którymi rozmawiałem o warsztatach Łukasza Łuczaja, ich powodzenie to dowód na kilka kulinarnych rewolucji, których jesteśmy świadkami. Po pierwsze – jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, co ląduje na naszym talerzu. Nie od razu muszą to być dziko rosnące rośliny czy kwiaty, ale przynajmniej produkty wytworzone w ekologicznych gospodarstwach, pochodzące od zaufanych dostawców, a nie z magazynów dużych sieci supermarketów. Po drugie – otworzyliśmy oczy na świat. Coraz więcej i dalej podróżujemy, a z wojaży przywozimy przepisy, przyprawy i inne produkty, które odważnie dodajemy do naszego domowego menu. I po trzecie – gotowanie i zdrowe odżywianie stało się zwyczajnie modne. Chętnie eksperymentujemy w kuchni, stosując nietypowe diety czy właśnie wykorzystując pomijane do tej pory produkty. - Polacy rzeczywiście są bardziej świadomi tego, po co sięgają ze sklepowych półek. Zaczęliśmy zwracać uwagę na etykiety, skład produktów. Unikamy barwników, konserwantów, a wybieramy zdrowe, ekologiczne produkty – mówi nam dietetyk Paulina Kruk. A skąd popularność warsztatów dzikiego gotowania? - Ich uczestnicy z pewnością chcą spróbować czegoś nowego, zdrowego. Są zwyczajnie ciekawi jak smakują zioła i dziko rosnące rośliny. To właśnie dowód na to, że chętniej eksperymentujemy – dodaje Kruk. Jeść jak ludzie pierwotni Takim dietetycznym eksperymentem wydaje się stosowanie diety paleo, inaczej nazywana dietą ludzi pierwotnych. Jej pochodzenie zawdzięczamy dr Lorenowi Cordainowi dietetykowi z Uniwersytetu Stanowego w Colorado, który opierając się na wiedzy o tym, co jedli nasi odlegli przodkowie opracował zasady diety dostosowanej, jego zdaniem, do naszych genetycznych uwarunkowań i potrzeb organizmu. A ten (zdaniem Cordaina) cierpi, ponieważ dostarczamy mu coraz więcej wysoko przetworzonych produktów, co jest prostą drogą do kolejnych chorób cywilizacyjnych – choćby cukrzycy i otyłości. Według zaleceń diety paleo powinniśmy wyrzucić z jadłospisu przede wszystkim wszystkie przetworzone produkty, a do tego zboża, nabiał i cukier. Zamiast tego w menu powinno znaleźć się głównie produkty wysokobiałkowe – mięsa (w tym dziczyzna) i podroby, owoce morza i ryby plus owoce i warzywa niezawierające skrobi. Wszystko w naturalnej postaci, żeby jak najbardziej zbliżyć się do tego, co jadł człowiek pierwotny, zanim jeszcze z łowcy stał się hodowcą. Dieta zdobywa rzesze zwolenników, ale w środowisku medycznym nie brakuje opinii, że może być szkodliwa dla zdrowia. Przede wszystkim z uwagi na dominującą pozycję mięsa, które dodatkowo może być zanieczyszczone chorobotwórczymi mikrobami. Duże kontrowersje wzbudza również jedna z odmian diety paleo (tzw. raw paleo), według której wszystkie produkty powinny być spożywane na surowo, w tym również wymieniane już mięso. Łukasz Łuczaj: - Ja promuję głównie jedzenie dzikich rosnących roślin, a nie dziczyzny. Dzikich zwierząt jest za mało, żeby wszyscy z tego korzystali. Zielska na sałatkę czy zupę, nie zabraknie. Proponuję strategie mieszane. Listki z pola, owoce z lasu lub zarośli, ale kalorie raczej od dobrego ekologicznego rolnika. W pożywieniu pochodzącym z dzikim zwierząt mało jest kalorii i trzeba by się albo namęczyć, albo wybić wszystkie ryby i sarny w okolicy. Surowe mięso szkodzi? A co z kwestią jedzenia surowego mięsa? Z jednej strony od lat w menu mamy przecież tradycyjny tatar czy carpaccio, ale z drugiej strony nie brakuje opinii, że jedzenie surowego mięsa jest po prostu niezdrowe. Dietetycy i lekarze tłumaczą, że jedząc surowe mięso możemy zarazić się wieloma bakteriami (chodzi o salmonellę i bakterię coli - red.), których uniknęlibyśmy poddając mięso obróbce termicznej, podczas której te bakterie są niszczone. Specjaliści stanowczo odradzają zwłaszcza spożywanie surowej wieprzowiny, bo to stwarza ryzyko zarażenia włosieniem lub tasiemcem uzbrojonym. Ten pierwszy pasożyt może doprowadzić nas nawet do śmierci. Z kolei tasiemiec uzbrojony wyniszcza organizm – może spowodować anemię, a gdy larwy zagnieżdżą się w mózgu mogą uszkodzić nasz układ nerwowy. Paulina Kruk: - Surowe mięso może w sobie zawierać bakterie i pasożyty niebezpieczne dla naszego zdrowia. Możemy sobie jedynie zaszkodzić, a nie pomóc. Ryzyko jest naprawdę spore. Nie powinniśmy też opierać naszego jadłospisu na monotematycznych dietach. To również może być niebezpieczne. Najlepiej stosować zróżnicowane metody, dostarczać organizmowi wszystkich niezbędnych składników. - Prawda leży jest pośrodku. Czyste, surowe mięso to wspaniały pokarm. Zawiera nawet witaminę C i choćby z tego powodu jedli je Eskimosi – mówi nam Łukasz Łuczaj. - Czasem zdarzają się mniejsze lub większe problemy z jakimiś bakteriami, czy pasożytami zawartymi w mięsie. Dlatego osobiście nie polecam np. spożywania surowego mięsa świń i dzików, choć na przykład w regionie Dali w Yunnan w Chinach jada się surową świninę – tłumaczy etnobotanik i dodaje: - Osobiście na surowo jadam tylko wołowinę, ale znam osoby które bardziej eksperymentują. Owady są pyszne Eksperymentem w gastronomii wciąż pozostaje jedzenie owadów. Opinia ta dotyczy przynajmniej naszej części świata, bo już naukowcy z Meksyku pokusili się o skatalogowanie gatunków owadów, które trafiają na stoły w formie kulinarnych przekąsek i wyszło im, że owady (w sumie 1,7 tys. gatunków – red.) zjadane są przez mieszkańców ponad stu krajów. Może dlatego, że są bogate w białko i nienasycone kwasy tłuszczowe. - A niektóre są po prostu pyszne – przekonuje Łukasz Łuczaj.
RESTAURACJA JURAN DĄBROWA GÓRNICZA - KUCHENNE REWOLUCJE NA ŚLĄSKU . DZIKA ŚWINIA w Gubinie. Tu szalała Magda Gessler 1 ŁÓDŹ. Bisto La Rosa po Kuchennych Rewolucjach 23
0 Reviews Hide Spoilers Sort by: Filter by Rating: . 269 304 277 213 134 182 498 429

dzika świnia kuchenne rewolucje